W dobie russiagate nierzadko ciężko znaleźć jawną granicę między prawdą, a teoriami konspiracyjnymi, bo jest tyle różnych graczy mających własne niecne zamiary i sprzedających kłamstwa jako prawdę objawioną, że nie wiadomo którym informacjom, nieważne z jakich źródeł i ilokrotnie potwierdzonych przez inne, można tak naprawdę wierzyć.
Osobiście staram się być sceptyczny i zawsze dwukrotnie sprawdzać co i jak, jeśli nie da się tego obiektywnie i empirycznie stwierdzić.
Czy w coś wierzyłem… hmmm… w UFO na pewno wierzyłem za guwniaka, chociaż wróć - UFO istnieją, więc nie ma co w nie nie wierzyć. To niezidentyfikowane obiekty latające i istnieją udokumentowane przypadki takowych, wymykających się wyjaśnieniu. Co do kosmitów, to jako fellow ateista mogę powiedzieć tylko tyle, że przy wielkości wszechświata i jego wieku bardzo nieprawdopodobnym byłoby, gdyby na innych planetach w strefach Złotowłosej nie było jakichkolwiek innych form życia. Co oczywiście nie znaczy, że nas odwiedzają ani nic z tych rzeczy.
Wydaje mi się, że lockdowny to nie tyle testy rządu same w sobie, co po prostu pokaz ich niekompetencji i bezradności w starciu z wirusem. Nic innego nim nie zostaje, jeśli nie są w stanie podjąć jakichkolwiek innych kroków by poradzić sobie z pandemią. Kapitalistyczny zachód po prostu poległ w tej walce i w efekcie przyspieszyła i nasiliła się jego degradacja strukturalna, co oczywiście zakończy się ekonomiczną zapaścią. Najprawdopodobniej depresją, a nie ledwie recesją. Tak będzie.
Jeśli już, to lockdowny służą jako naturalna forma powstrzymania ludzi przed wyjściem na ulice w formie protestowania niepopularnych rozporządzeń rządzących, które wprowadzają, bo dla nich taki lockdown to dar z niebios. Wyobraź sobie co by się odjebało, gdyby PiS próbował przepchnąć np. absolutny zakaz aborcji w normalnych czasach, przecież te protesty, które odbyły się podczas pandemii to byłoby nic w porównaniu z piekłem, jakie by się odkurwiło. Także dla autorytarnych gnid przy korycie to złoty czas. Podobnie zresztą było z wyborami, bo skoro PiS sprawuje bezpośrednią władzę nad znacjonalizowanymi mediami, to mogli sobie promować swojego kandydata, a o reszcie się nic nie mówiło, bo nie mieli własnych platform.
Także jak mówię, według mnie lockdown to nie tyle test, co jednocześnie desperacka próba ogarnięcia sytuacji poza kontrolą i przy okazji szansa do przepchnięcia czegokolwiek rząd by chciał, wiedząc, że odzew ludu będzie
Post za długi. Kliknij tutaj, aby zobaczyć jego pełną treść.